Oficjalne Forum No3D, wita Cię
-Matuszka miała kolekcję podobnych, niestety zabrała je ze sobą do grobu. Dosłownie, umarła trzymając całą zastawę! Za bajtla musiałem potem zajebać z sąsiedniej wioski bo nie było z czego piwa chlać.
Też się odprężam, opieram się ale coś mnie kłuje. Wyciągam, a to reszta szkieletu. Wywalam za siebie.
- Dawno nie brałam kompieli w lawie... na swój sposób to relaksujące - powiedziała. Potem chwyciła coś pod powierzchnią i wyciągnęła. Ah... czaszka ludzka. Jakim cudem kość nie rozpuściła się, to nie wiesz tego.
- Uu... będzie na kufel do piwa.
-Więc trzeba będzie tak zrobić. A co do latania.. wolę katapultę..- patrzę na nią i podchodzę do niej bliżej.
-Zmęczona jesteś?
- Zacznijmy od tego iż w hierarchi naszej jesteś jak Mrówka kontra człowiek. Byś miał pełny potęcjał musisz nauczyć się tego co musisz umieć by mieć szansę z nim. Szczęśliwie dla ciebie... ja mogę ci pokazać co i jak. Ale nie spodziewaj się lotu... tych genów jednak nie masz - rzuciła i się rozluźniła.
-Aha... czyli teraz co? Szwagier nie będzie taki kozak
Uśmiecham się i biorę lawę na dłoń, po czym obmywam sobie twarz.
- Jesteś pół Draconem oraz masz odporność na ogień - rzekła i chlepnęła cię lawą w ryj podirytowana.
[Ikona buforowania]
-Ahaaa... A tak po naszemu?
Mózg Gunnara jest przeciążony tak skomplikowanymi danymi.
- Powiedzmy iż jesteś tym samym czym ja... ale nie możesz być dokładnie tym samym. W skrócie musiałam ci wrzucić trochę moich genów... - rzekła. Mimo iż masz skórę to w dotyku i twardości przypomina lekko łuski... poza tym ta lawa jest naprawde przyjemna w dotyku.
-Ale jak ulepszyć?
Oglądam się i jakoś mniej mnie interesuje że to lawa. Co tu się odkurwia?
- Tak jakby... twoje ciało nie wytrzymało mojej krwi... dlatego musiało... się ulepszyć - rzekła spoglądając dokładnie na ciebie. Teraz ogarnąłeś iż to jeziorko... to lawa.
-Co się dzieje..?
Patrzę na Astrid zdziwiony
-Więc... co dalej? Umarłem czy co?
bólu nie było końca, był tak mocny iż nawet przodkowie go czuli... aż świat stał się czarny...
..
...
Budzisz się na wodzie... wokół ciebie lodowe góry, a nieopodal Astrid... jako smok.
-O chuj...- wciąż stoję stabilnie na nogach i uśmiecham się szaleńcze.
-Dam radę. Muszę dać inaczej śmierć będzie nic nie warta
- No właśnie... - rzekła i poczułeś ból... zauważyłeś jej pazury w twoim boku.
- Postaram się to zrobić szybko - rzekła. Nagle zacząłeś słabnąć i padłeś na ziemie.
- Wytrzymaj tylko.
-Więc ustalone! To teraz do tego czasu zróbmy te czary mary chuje muje dzikie Jejenie bym dostał kopa mocy czy inne chujstwo. Chcę szwagrowi dać w mordę na weselu. Taki zwyczaj w mojej rodzinie.
Uśmiecham się szeroko i obejmuje ją ciepło i radośnie. Jestem w chuj beztroski, ale zaraz zbyt głupi by bać się konsekwencji.