Oficjalne Forum No3D, wita Cię
Legat
Pokój... Wielkie Imperium Elkeii nareszcie osiągnęło pokój po długiej walce z złymi plemionami Ludzi-Jaszczurów z Gór Zapomnianych. Mimo zacofania zadali mocne straty Imperium, które nie było przygotowane na ową wojnę. Na szczęście udało się ją zakończyć w momencie kiedy Legendarna Bohaterka pokonała Jaszczurzego Króla i zmusiła resztę bestii do odwrotu, nie mniej to nie jest historia na tą chwilę... ta historia opowiada o pewnym słudze zapomnianego boga który powrócił do państwa po długiej pielgrzymce.
- ZIEMIA NA HORYZONCIE!! - krzyknął gość na bocianim gnieździe. Spojrzałeś odruchowo w stronę dziobu okrętu, by zobaczyć ląd Prowincji Centralnej, gdzie znajduje się Miasto Imperialne. Słyszałeś od paru ludzi iż wojna z jaszczurami się skończyła... co oznacza iż podróżowanie może być bezpieczniejsze...
Nie znacznie, ale bezpieczniejsze.
Offline
Szelma lvl 5
Creighton cieszył się, że wreszcie wróci na brzeg, kłamstwem by było stwierdzenie, że lubił spędzać długi czas na wodzie. Dlatego też, podszedł chwiejnym krokiem do burty. Rozejrzał się, za kimś w okolicy kogo mógłby zapytać i podszedł bliżej.
- Czy... jak jest ląd, to wiadomo do jakiego portu dopłyniemy? - zapytał niepewnie najbliższą spotkaną osobę. Jak to dobrze, że już nie dałby rady niczym zwymiotować. Tak przynajmniej miał szansę porozmawiać.
Offline
Legat
Był to starszy mężczyzna w szacie jakby maga. Spojrzał na ciebie i rzekł
- Dopływamy do Holberg. Wygląda pan na podróżnika, można wiedzieć gdzie pan zmierza? - zapytał się głosem człowieka który już nie jedno w życiu widział.
Offline
Szelma lvl 5
Creighton pokiwał głową na słowa mężczyzny. Teraz przynajmniej wiedział gdzie dotrą.
- Nie mam w zasadzie celu podróży. Liczyłem na to, że uda mi się trochę dorobić i wyruszyć dalej. Podążać zgodnie z naukami mego Pana - wyjaśnił. Potem spojrzał w kierunku lądu, w nadziei, że go dostrzeże. Było widać po nim, że podróż mu nie służy. Bo był jeszcze bladszy niż normalnie by był.
Offline
Legat
- Rozumiem. Ja udaje się do Miasta Imperialnego, wyglądasz na kogoś kto się umie poradzić. Dałbyś radę pomóc mi się tam dostać? Byłbym wdzięczny, oraz bym ci zapłacił za fatygę - powiedział.
Offline
Szelma lvl 5
Creighton podrapał się po podbródku. Nie ochraniał nigdy nikogo w drodze, ale jeśli miałby za to płacić, to czemu nie?
- W porządku. Mogę pomóc ci tam dotrzeć. Miasto Imperialne i tak było by pewnie moim następnym celem - stwierdził. Potem wyciągnął rękę w kierunku mężczyzny. - Creighton Kleinsar - przedstawił się.
Offline
Legat
Uśmiechnął się i powiedział
- Dziękuje panu. Jestem Giovani Einzbern - rzekł. Einzbern? Jedna z rodzin szlacheckich z Centralnej Prowincji. Niezłe będziesz miał towarzystwo. Po paru minutach do portu dobił statek wasz i mogliście zejść z statku.
Offline
Szelma lvl 5
Creighton nie odpowiedział uśmiechem, ale pokiwał głową. Członek rodziny szlacheckiej mógł być trudnym celem do ochrony, ale też kleryka zdziwiło to, że wynajął tylko jego. No ale trudno.
- Dobrze, pójdę jedynie po swoje rzeczy, przebiorę się i możemy ruszać. Nareszcie zejdziemy z tej przeklętej łodzi - burknął i udał się do swojej kajuty, gdzie przebrał się w swój standardowy pancerz, wziął ekwipunek i ruszył na zewnątrz. Aby odnaleźć mężczyznę i ruszyć w dalszą drogę.
Offline
Legat
Ruszyliście przez rynek. Tłumu było jak by gdzieś tutaj była przecena na ogórki (które notabene znowu podskoczyły w cenie). Po długim przepychaniu, zderzyłeś się z młodą dziewczyną. Wyglądała na wojowniczkę... lecz pancerza nie miała wogóle, tylko miecz i tarczę które wyglądały... inaczej. Czułeś też od nich też potężną moc.
- O przepraszam pana. Gapa ze mnie - rzekła wstając nerwowo.
Offline
Szelma lvl 5
Creighton cieszył się niezmiernie z tego, że wreszcie byli na lądzie. Dalej czuł się średnio, ale na pewno lepiej niż wcześniej. Na razie doczepił swój hełm i topór do pasa, żeby nie przeszkadzały mu za bardzo w czasie ruchu.
- Ogórki znowu droższe - stwierdził. - Jak ostatnio byłem w domu też podskoczyły, sądziłem, że po wojnie stanieją - pokręcił przecząco głową.
Wtedy też nagle upadł. Bo ktoś na niego wpadł.
- Cholera... - burknął tylko patrząc w górę a potem podnosząc się do siadu. Zerknął na swój plecak. - Oby tylko nic się nie potłukło - burknął pod nosem i wstał a potem zerknął na wojowniczkę. - Powinnaś bardziej uważać Moje Dziecko. Skupienie na drodze jest ważne. Niektórzy ludzie, zwłaszcza ci starsi w takich upadkach mogą się niebezpiecznie uszkodzić - stwierdził. - Nieszczęśliwe wypadki można łatwo uniknąć, byciem uważnym - oznajmił i zdjął swój plecak aby zobaczyć czy nic się nie uszkodziło.
Offline
Legat
- Wiem, przepraszam bardzo. Ale naprawdę muszę już iść, mój wujek ma dzisiaj przy... - rzekła lecz zobaczyła kogoś za tobą.
- Wujku Giovani - powiedziała z uśmiechem. Twój kompan uśmiechnął się i się przywitał.
- Elise... ile to ja cię lat nie widziałem. Wyładniałaś - powiedział z uśmiechem.
- Mój ojciec, kazał mi cię odeskortować do Miasta Imperialnego...
- Więc bedziemy mieli towarzysza nowego w takim razie. Twojemu ojcu nigdy nie odmówię - rzekł i spojrzał na ciebie.
- Oczywiście jeśli tobie to nie przeszkadza.
Offline
Szelma lvl 5
Creighton sprawdziwszy plecak założył go ponownie i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, ponownie zachował kamienną twarz.
- Cóż, to twój wybór kogo zatrudnisz albo przyjmiesz jako eskortę. Nie mam za bardzo nic do gadania w tym wypadku, w końcu to ty mi płacisz - stwierdził wzruszając ramionami.
Offline
Legat
- Dobrze więc. Skoro mój kompan nie ma nic przeciw do powiedzenia, to możesz z nami iść - rzekł a młoda się uśmiechnęła. Następnie ruszyliście dalej, gdyż nie było potrzeby uzupełniać zapasów.
Po paru minutach wyszliście z miasta, port był stosunkowo blisko bramy. Po chwili byliście na polanie, a dość spory kawałek przed wami już się rysował las. Dziewczyna spojrzała na ciebie.
- A pan to skąd przybywa? Jeśli można wiedzieć oczywiście.
Offline
Szelma lvl 5
Creighton przez większość czasu milczał, bo nie widział potrzeby aby mówić. Zwłaszcza, że sądził, że rodzina będzie rozmawiać ze sobą więcej. No i dlatego bo nie umiał znaleźć wspólnego tematu z dwójką nieznajomych.
- W zasadzie, to jestem stąd. Po prostu wracam do domu. A raczej do kraju. Nie planuję wracać do domu samego w sobie - wyjaśnił. - Byłem pielgrzymem, w Bezsłonecznych Ziemiach. To stamtąd powracam - uprzedził kolejne ewentualne pytanie.
Offline
Legat
- Bezsłoneczne Ziemie? Nie wiem po co ktoś miał tam podróżować - powiedziała zaciekawiona. Starzec dołączył.
- Jest tam wiele nie odkrytych jeszcze informacji. Oraz też jest domem dla istot czy bóstw o których mogliśmy zapomnieć. Na bezsłonecznych ziemiach w dawnych czasach było kiedyś potężne państwo które czciło obecnie nam nie znanych bogów, takie zapiski z dawnych czasów to dla każdego dobry cel do osiągnięcia celów, jak potęga czy nawet mądrość.
Offline